sobota, 12 marca 2016

One Shot "Denna komedia romantyczna"~ VanessaMess


Siedzę tutaj już z dwa lata. Zamknęli mnie za handel narkotykami. Wszystko przez Laure. Gdyby nie ona, mógłbym tu spokojnie siedzieć... A tak to umieram tu z tęsknoty za nią. 
Ale zacznijmy od początku. 
Nazywam się Ross Lynch, a to moja historia... 
Siedziałem w swoim biurze i starałem się ustalić dlaczego towar nie doleciał do Montany. Miał mieć przystanek w Włoszech i nawet nie wiem czy tam jest. Próbowałem się dodzwonić do Mike'a, mogę przyjaciela, ale pewnie znowu gdzieś łazi. Odłożyłem telefon na biurko i przejechałem ręką po twarzy. Same problemy... 
Nagle zadzwonił mój telefon. 
-Mów - powiedziałem rzeczowo. 
-Słuchaj stary, mam naszą przeszkodę... 
-No to co to jest? 
-Musisz sam ją obejrzeć - i się rozłączył. Ją? Jakaś laska zatrzymała ciężarówke z dragami?
Pół godziny później Mike przyjechał. A razem z nim ona. Niska brunetka. Ładniutka. 
-Kto to jest? - spytałem patrząc na dziewczynę. Ona też na mnie patrzyła. Bała się. To było widać. 
-Przeszkoda... Nie chce powiedzieć kim jest.
-Okey dzięki Mike - powiedziałem, a on wyszedł. 
-Jak Ci na imię? - oparłem się o biurko przed nią. 
-L... Laura... 
-Lauro wyrządziłaś dużą szkodę dla mnie wiesz o tym? Co tam się stało? 
-Ja... Wbiegłam na ulicę we Włoszech ... I ta ciężarówka mnie ominęła i uderzyła w drzewo... - a więc jest z Włoch.  Ja tylko westchnąłem. 
-I co ja mam teraz z tobą zrobić...?-spytałem, choć wiedziałem, że i tak mi nie odpowie... Ah ten strach. - zrobimy tak... Nie zrobię Ci krzywdy... Ale - zacząłem mówić dalej widząc radość w jej oczach -  zostajesz u mnie. 
-J…Jak to? 
-No tak... Coś chce mieć z tego wypadku... - podszedłem do niej i odgarnąłem jej włosy za ucho -  nic ci się nie stało prawda? 
-Nie... 
-Nie bój się... Będziesz bezpieczna 
-A czego ode mnie chcesz? 
-Twojego ciała - dotknąłem ustami jej policzka i wyszedłem z biura. 

Tydzień później Laura zamieszkała u mnie. Zdążyliśmy się poznać i byliśmy blisko. Bardzo blisko... 
-Szybciej... Ross... - jęczała. Uwielbiam jak to robi. Przyspieszyłem, gdy ona krzyknęła moje imię i opadła na łóżko. Ja też poczułem, że dłużej nie wytrzymam. Chwile później opadłem na łóżko, obok dziewczyny i podłożyłem ręce pod głowę. 
Jeśli myślałeś, że jesteśmy teraz zakochaną parą to się myliłeś. My tylko uprawialiśmy seks. Czysty seks. Coś czego nie brakowało od dawna. A tylko Lau sprosta moim wymaganią. 
Leżelismy w ciszy. Patrzyłem w sufit, a brunetka położyła głowę na mojej piersi. - Dlaczego nikogo nie masz? - zdziwiło mnie to pytanie. Zawsze po seksie bzykamy się jeszcze raz, tak dla spalenia kalorii.
-Jak to nie mam? Mam ciebie, Mike'a, chłopaków... 
-Chodzi mi..., że w sensie związek... 
-Lauro miłość nie istnieje. 
-Rozumiem, że kiedyś może cię ktoś skrzywdził... 
-Nie chce o tym rozmawiać... 
-Dobrze... Dobrze, rozumiem, ale miłość istnieje... 
-Tak? To twoim zdaniem czym jest miłość? - spojrzałem na nią. Spojrzała na mnie i zaczęła mówić. 
-Miłość to... To najpiękniejsze uczucie na ziemi... Jak.. Jesteś z tą jedyną to... Chcesz, żeby była szczęśliwa... Nie możesz się doczekać jak ją zobaczysz... Ręce się trzęsą jak dotykasz jej skóry...
-To musi być naprawdę fajne, ale ja nie umiem kochać... 
-To ja cie naucze... - usiadła na łóżku, zakrywając piersi. 
-Nie da się tego nauczyć jak kiedyś miałeś problemy... - westchnąłem ciężko, a dziewczyna mnie przytuliła. Trochę się tym zmieszałem. Oddałem przytulasa, przecież jej nie odepchne. 
-Widzisz już jakiś postęp - uśmiechnęła się szeroko. 
-Ja nic nie widze. 
-A ja tak. Nauczysz się tylko rób co mówię.
-To śmieszne... 
-Proszę... - zrobiła tą minę.  Tą którą miała jak tu trafiła. To na mnie tak działa. 
-Dobrze.... 
-Super - zaśmiała się ucieszona. 
-To co teraz? 
-Teraz obejrzymy komedie romantyczną... 
-Nie lubię... -zacząłem marudzić. Są takie bezsensu. A nie jedne groteskowe.  A zawsze w tych filmach to facet jest tym złym, a kobieta mu wybacza na końcu filmu i leci piosenka Hey soul sister. 
Tak jak Lau powiedizla, obejrzeliśmy komedie. Potem poszliśmy na randkę. Było miło... 

Niedługo potem zdecydowaliśmy pojechać do Włoch. Do kraju mojej przyjaciółki. Zgadza się. Jeszcze nie jesteśmy razem. Jeszcze... 
Jechałem tam niechętnie. Chciała zobaczyć swojego Antoniego. Jej chłopak, dopóki nie trafiła do mnie. 
Nie byłem zadowolony i z całego serca nie chciałem go zobaczyć. Wciąż Lau uczy mnie o miłości. I z ręką na sercu... Jestem pilnym uczniem. 
Taksówką podjechaliśmy pod kamienice. 
Z Laurą weszliśmy do domu. 
-Pewnie jest w sypialni i śpi... - poszła tam. Miałem pewne przeczucia, więc poszedłem za nią. 

Tak jak myślałem. Ten skurwiel bzykał jakąś pannę. 
Laura stała osłupiała. Zaczeli się kłócić. Chyba... W końcu to po włosku... Ale w. Tej okoliczności... Raczej nie gadają o pizzy.. 
Dziewczyna się rozpłakała i wybiegła z domu. A ja za nią. Już wiem co muszę zrobić. 
-Laura poczekaj... 
-Miałeś rację... Miłości nie ma.- usiadła na schodach. Usiadłem obok niej i ją przytuliłem. 
-Nie możesz przestać wierzyć w miłość przez jednego dupka. Miał taki skarb przy sobie i nie umiał tego docenić. 
-Nie... Najwidoczniej nie byłam na tyle dobra... 
-Oczywiście, że jesteś dobra... I piękna i mądra... A ja... - cholera, zaciąłem się. Spojrzała na mnie, a ja w jej oczy - a ja się e tobie zakochałem. 

I tak. Nareszcie mój przyjacielu zostaliśmy parą. Bardzo kochającą się. Mieliśmy wszystko co związek potrzebował w tym przyjaźń, miłość i seks. Oczywiście, bez seksu ani rusz. 
Jednakże, było lepsze i gorsze dni. 
Jeden był dla nas szczególnie najgorszy. Policja mnie namierzyła, przyjechała nad ranem do naszego domu i mnie zamknęli. I tak się tu znalazłem. I siedzę. Na początku Lau do mnie przychodziła. Potem coraz rzadziej, aż w końcu już nie przyszła w ogóle. O.. Idzie strażnik... Teksasu kurwa... 
-Lynch jesteś wolny - patrzę na niego zdziwiony. - no wychodzisz czy nie? 
-Ale jak to? - wstałem i wychodzę z celi. 
-Ktoś za ciebie wpłacił kaucję... - wzrusza ramionami. 
-Kto...? 
-Ja. - wchodzi ona. Moja ukochana Laura, którą nie widziałem dwa lata. Jestem na nią zły za to, ale również szczęśliwy, że znów ją widzę. Podchodzę do niej i ją przytulam. - Tęskniłam... 
-Ja za tobą też... - całuję ją, a mojej głowie słyszę Hey soul sister. 

Mam nadzieję, że wam się podobał. To historia Ross'a opowiedziana przez Ross'a do ciebie. Tak do ciebie. Zostaw komentarz, żeby Ross wiedział, że wam się podoba.

Ten OS powstał dzięki Alex, która miała duży wkład w to opowiadanie i dla niej też zostawcie komentarz :*

PS. Wznawiamy tego bloga. Znaczy ja sama,ale już jako Vanessa.

Swoje OS wysyłajcie na: vanka44p@gmail.com  z linkami to waszych blogów :*