wtorek, 7 kwietnia 2015

One Shot ~Kinga cz. II

Obudzili się wtuleni w siebie

 - Dzień dobry słodka.

 - Awww... Dzień dobry
 - Jak się spało?
 - Nawet dobrze, bo z tobą :)
 - Mmmm...
 - Czekaj... Dlaczego ja tu jestem?
 - Nie wiem słodka...- zarumieniła się
 - Co my robiliśmy w nocy? I dlaczego my... nie... mamy.... 
 - Nic? Nie wiem...
  - Błagam, powiedz że tylko my tutaj byliśmy...
 - Drzwi są zamknięte, klucz z tej strony...

- Pamiętam, jak zamykałeś drzwi i wtedy zaczęliśmy się całować, a potem to już nic nie pamiętam....

- Ja właśnie też...

- Ummm... Ubrałbyś się? - spytała cała czerwona, a on się zarumienił i zniknął za drzwiami swojej łazienki biorąc jakieś ciuchy w rękę. Ona się szybko ubrała i pisząc mu na kartce szybkie ' przepraszam, potem pogadamy ' wybiegła z jego domu. Biegła jeszcze kawałek, o mało co nie skręcając kostki, bo jak tu biegać w 20 cm szpilach? Wpadła do swojego pokoju, wzięła walizki, spakowała się, porwała jeszcze trochę kasy i biegiem udała się na lotnisko. Za 15 był odlot samolotu do Londynu. Nasza bohaterka wykupiła ostatni bilet i szybko udała się do ' maszyny latającej ' jak to ona nazywa.

* kilka godzin później *

Spacerowała po Hyde Park starając się sobie przypomnieć noc z 4/5 grudnia 2014 roku. Niestety, nic to jej nie dało, ponieważ pamiętała tylko, że się z NIM całowała, nic więcej.

* tymczasem w LA *

Chodził po domu i nie mógł znaleźć sobie miejsca, bo cały czas myślał o NIEJ i o tym, co zrobili. Bał się porozmawiać o tym z kimkolwiek, nawet ze swoją siostrą, której się zawsze zwierzał. Był on osobą, która nie lubi chować w sobie uczuć. Podreptał do swojego pokoju, wziął gitarę i zaczął grać. Napisał piosenkę i zachował ją jak na razie dla siebie.

* 8 grudnia 2014 *

Biedna chodziła całą roztrzęsiona po domu i nie wiedziała co ze sobą zrobić. Od wczoraj rano i wieczorem wymiotowała, babcia kupiła jej test ciążowy i wyszedł POZYTYWNIE! Biedna, poszła do swojego pokoju ( mieszka teraz u babci ), wzięła laptopa, weszła na SKYPE i zauważyła, że przy jego nazwie świeci się zielona lampka. Postanowił zadzwonić do niego.

- Hej. Mam sprawę. Pamiętasz to? Nie.... No to ci powiem c się stało. Jestem... W... Ciąży....

- AAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! BĘDĘ CIOCIĄ!!!!

- RYDEL, NIC NIE GADAJ!

- Laura, co tu jest do gadania, mój braciszek będzie miała bejbi!!!!!

- Kto będzie tatą? 

- Ty ćwoku!

- Ja?

- Pogadaj sobie z Lau, Ross. Ostrożnie.

- Ross... Ja... 

- Nie, to ja przepraszam. Zrobiłem ci dziecko i pomogę ci je wychować.

- Dziękuję.

- Nie ma za co, a tak w ogóle to gdzie ty jesteś? 

- U babci w Londynie. Bałam się twojej reakcji i uciekłam z kraju

- Ahaa.... Trochę mi teraz głupio, bo niby się nienawidzimy, a teraz tak normalnie gadamy... To jest dziwne.

 - To nie jest dziwne, To miłość!

- RYDEL ZAMKNIJ SIĘ!- synchron to u nich nowość. Oczywiście skwitowali to szczerym śmiechem

* dwa dni później *

Ross po tłumaczeniu rodzicom, że będzie miał dziecko, że nie wiedział ,co robi bo był pijany, doczekał się powrotu Laury. Od razu jak ją zobaczył podbiegł o niej i mocno przytulił. Szeptał jej miłe słówka i że jej pomoże, tak jej zaimponował, że aż się popłakała ze szczęścia.

- Too... Nadal masz focha?

- Nie, już nie mam focha i obiecaj mi, że od teraz będziemy rozmawiać normalnie.

- Obiecuję.

- Chodźmy lepiej do domu, bo tu jest za dużo gapiów

- HAHAHAHAHAHAHA OKEJ! HAHAHAHAHHA- Laura wybuchnęła niepohamowanym śmiechem i ruszyła za Rossem do jego samochodu.

* 24 grudnia *

Po kolacji przyszedł czas na prezenty. Laura dostałą mnóstwo prezentów, ale tylko jeden fakt jej nie cieszył. Nie dostała ŻADNEGO prezentu od Ross'a.

- Lauro, czy możesz tu podejść? - Ross spytał Laurę jak jakiś gościu z filmu. Laura podeszła do Rossa i stanęła z nim twarzą w twarz. On zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał. Riker oczywiście nagrywał całe to zajście.- Może to zabrzmi banalnie i prosto, ale kocham cię. Mam pytanie. Lauro Marie Marano, wyjdziesz za mnie?- Laura stałą z otwartą buzią przez około 15 minut i w końcu udało jej się wypowiedzieć jedno słowo. Jedno słowo, które zmieniło życie Rossa i Laury

- TAK! - powiedziała i przytuliła Rossa. Od dzisiaj na jej palcu zawitał piękny pierścionek z dwoma serduszkami. Serduszka były połączone, a na nich ' R ' i ' L'

THE END!

Notka:

 Zapraszam wszystkich na moje blogi:

 www.raura-kinga-story.blogspot.com

www.lauravanessa-smile.blogspot.com

Do napisania! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz