czwartek, 19 lutego 2015

One Shot "To tylko seks" ~Jools

Pewna brunetka, zwana - Laura Marano, pokłóciła się ze swoim chłopakiem Bradley'em. Podobnie jak pewien blondyn, niejaki Ross Lynch ze swoją dziewczyną Ashley. Obydwoje mają status single.

Jednego dnia Laura miała odebrać z lotniska Ross'a i dostarczyć go do Hollywood Records. To był jej zawód. Miała jego zdjęcie, więc bez problemu go odnalazła. 40 minut później siedzieli juz w biurze. Przez ten czas zdążyli się zaprzyjaźnić.

Tego samego dnia pod wieczór siedzieli razem na kanapie oglądając film. Ross ubrany był w luźne szorty i podkoszulek. Lau natomiast krótka sukienkę. 
-... No i zerwał ze mną, bo to niby ja go ciągle zaciągam do łóżka. Co jest nieprawdą! No może, ale czasami. No bo to w końcu seks, czasem go potrzeba. - Laura kończyła swoją historię zerwania z Bradley'em i kończyła 2 butelka piwa. Tak samo Ross. 
-Wiem o czym mówisz. Ashley to samo. No a seks jest jak gra w tenisa. - powiedział i skończyło im się piwo. 
-Chcesz jeszcze piwa? - zapytała Laura. Chłopak w odpowiedzi kiwnął głową. Brunetka wstała i pochyliła się po kapsel od butelki. Blondyn przejechał po ciele dziewczyny męskim okiem. Nie przestawał się gasić, nawet jak szła do kuchni. Jej ciało było takie ponętne ~zdaniem Ross'a. 
-Lau... Zagrajmy w tenisa! 
-Co? 
-Chce się z Tobą kochać. - powiedział patrząc na nią z pożądaniem. 
-Kocha się z miłości, uprawia seks dla przyjemności. - zacytowała dziewczyna. 
-No to uprawiajmy seks. 
-Nie jesteśmy aby za starzy na seks bez zobowiązań? 
-Nie no co ty? - machnął ręką. 
-Przysięgnij na mały palec! - rozkazała brunetka. 
-Ale co? 
-Zero emocji i zobowiązań. Tylko seks. - powiedziała i wyciągnęła mały palec w stronę blondyna. 
-Przyrzekam.- po świętej obietnicy chłopak pocałował ja namiętnie i z pożądaniem. W jednej chwili Lau podskoczyła i objęła go w pasie nogami, zaś chłopak złapał ja pod udami. Kierowali się do sypialni, po drodze gubiąc ubrania. Całkiem nadzy wylądowali na łóżku. Ona pod nim. Cały czas się namiętnie całując. Chłopak nagle się gwałtownie oderwał od "przyjaciółki". 
-O cholera! Zapomniałem gumek! - Biorę tabletki.-powiedziała i wpiła się chłopakowi w usta. 
Nie przestając się całować, Ross delikatnie rozszerzył jej nogi. Po chwili wszedł w nią, powodując jęk dziewczyny. Poruszał się w niej powoli u delikatnie. Nie chciał, aby ją coś bolało. Laure powoli nudziła ta zabawa, więc bez ostrzeżenia znalazła się nad nim.  Cały czas go namiętnie całowała. Byli prawie u szczytu, kiedy Ross niespodziewanie kichnął dziewczynie prosto w twarz. 
-Co to było? - spytała zdezorientowana dziewczyna.
-Przepraszam. Jak dochodzę to kicham... - uśmiechnął się uroczo. 
-Czyli mam rozumieć, że Ci dobrze? I na zdrowie. 
-Jesteś cudowna. I dziękuję.

Po jakimś czasie, obydwoje mieli orgazm. Ross leżał na brunetce i całował po szyji, aż w końcu schodził coraz niżej. 
-Em.. Ross to chyba nie jest dobry... - chciała coś powiedzieć, lecz Ross jej przerwał. 
-Spoko... To tylko przyjacielska minetka... Znam się na tym. 
Po chwili Laura zaczęła krzyczeć. - Co jest?! Ugryzłem cie?! - spytał przerażony blondyn. 
-NIE! NIE PRZESTAWAJ!!

Teraz Laura miała zająć się Ross'em. 
-Dobra. Pozwól, że Cię pokieruje. Niektórzy zaczynają powoli. - chłopak dalej mówił, jednak brunetka była już pod kołdrą. - ALE TY OD RAZU MOŻESZ IŚĆ NA CAŁOŚĆ!!-dokończył kiedy Laura się nim bawiła. Po chwili Ross kichnął. Dziewczyna wyszła spod kołdry. 
-Znam się na tym. - powiedziała i cmoknęła go.

Od tamtego czasu minęło parę tygodni. Przez ten czas nasza para bohaterów spotykała się dla seksu. Obecnie Ross jest w pracy. Rozmawiał ze swoim kolegą z pracy Calum'em. Był rudym, wysokim mężczyzną, który.. No cóż... Był gejem. 
-Zakochałeś się w niej. -stwierdził Cal. 
-No mówię ci, że nie. Ona jest inna.. 
-Ale w jaki sposób inna... Inna, że jest facetem i ma w spodniach... 
-NIE! Ona jest moją przyjaciółką. 
-Przyjaciółka od seksu? Stary to nie przejdzie. Prędzej czy później się w niej zakochasz. Ja tak miałem. Dlatego zostałem gejem. A może ty... - chciał go objąć ramieniem jednak Ross szybko wstał. 
-Taa.. Wolę Laure... - powiedział, lecz szybko zorientował się co powiedział. - Znaczy! 
-Yhym. Wiedziałem. Dobra! Nie ważne. Ja spadam. Pa!

Laura w tym czasie rozmawiała ze swoją mamą. Ellen należała do typu - zajebista mamuśka. 
-Zakochałaś się w nim. 
-Mamo! Wcale nie. To mój przyjaciel. 
-Oo tak... Przyjaciel od seksu. Też przez to przechodziłam. Później wyjechałam do Hiszpanii, tam poznałam twojego tatę. 
-Ej! Mówiłaś, że tata był z Włoszech. 
-No... Nie pamiętam... 
-Jesteś fatalną matką wiesz? - zaśmiała się Laura. 
-Za ten tekst byś miała szlaban... Ale jestem fatalną matką.- teraz obie się śmiały, a po chwili się przytuliły. 
-O! Mam pomysł. Chodź, wyjedziemy sobie na biwak. Zrobimy ognisko. Z prawdziwym ogniem!-krzyknęła wesoło kobieta. 
-oj mamo... Dobra. Ale obiecaj, że nie będzie jak ostatnio. 
-Obiecuje.

Jednak Ellen nie dotrzymała słowa. Z tego wszystkiego napisała  SMS do Ross'a.

"Wystawiła mnie... Znowu.... "~Laura

Długo nie czekała na odpowiedź.

" Auć... To może pojedziesz ze mną do L.A? "~Ross

Laura postanowiła do niego zadzwonić. 
-Nie chce ci psuć wyjazdu. Po za tym znajdę sobie jakiegoś faceta i tyle... 
-Możesz się kochać tylko ze mną.... Znaczy... No proszę... - dziewczyna tylko ciężko westchnęła. Tak o to znaleźli się w samolocie. 
Nasi bohaterowie właśnie wchodzili do rodzinnego domu Ross'a. 
- Ross! Braciszku! - podeszła do nich uśmiechnięta blondynka. - A kto to? Twoja dziewczyna? - spytała. 
-Oh nie. To moja przyjaciółka. - powiedział blondyn. 
-A no tak... Dziewczyny by tu nie przyprowadził. - zaśmiała się blondynka. - Jestem Rydel. Starsza siostra Ross'a. - powiedziała z uśmiechem i podała jej dłoń. 
-A ja Laura. Miło mi. - uścisnęła jej dłoń z uśmiechem. Do salonu wszedł ojciec Ross'a i Rydel. 
-Kogo moje stare oczy widzą? Tosz to mój syn. - powiedział z uśmiechem mężczyzna. - Jestem Mark. Ojciec tego chłystka. - zaśmiał się Mark. 
-Jestem Laura. Ma Pan przepiękny dom. 
-Wujek Ross! - do salonu wbiegł chłopiec, na ok. 9 lat. Ubrany był w garnitur i cylinder. Zupełnie jak zawodowy iluzjonista. 
-Jake! Tu jesteś mistrzu - wziął chłopczyka na ręce i skierował się do Laury. - to syn Rydel i mój bratanek. A to Laura. - ostatnie zdanie skierował do małego bruneta. 
-Dzień dobry! Ognia? - spytał chłopiec Laure. 
-Em... Dziękuję nie pale. 
-No co ty? To tylko iluzja. - powiedział uśmiechnięty Ross. 
-Dziękuję, z przyjemnością zapale. - powiedziała Laura i nachyliła się do Jake'a, zaś dłoń uniosła przed ustami trzymając niewidzialnego papierosa. Chłopiec zrobił z ręki zapalniczke i nagle z nikąd pojawił się ogień. Ogień, który zajął nawet marynarkę chłopca. Doszło do tego, że Ross ją gasił.

Rydel i Laura bardzo szybko się zaprzyjaźniły. Na chwilę obecną oglądały zdjęcia rodzinne Lynch'ów śmiejąc się głównie z Ross'a. 
-Hahah! O matko! Czy to fryzura na Bruna Marsa?! Hahaha! - śmiała się Laura. 
-Hehe tak. Wtedy miał z 17 lat? Miał na jego punkcie fioła. Raz była taka sytuacja 
, że ciągnął pianino przez pół miasta. Haha. 
-Nie wierzę... - zaczęła brunetka, lecz do pokoju wszedł blondyn. 
-W co nie wierzysz? - spytał blondyn. Dziewczyny tylko spojrzały na siebie i wybuchły śmiechem. -  Okey...?

Laura siedziała właśnie w pokoju gościnnym. Nagle do pomieszczenia wszedł Ross w samym szlafroku. 
-Co chciałeś? - spytała miło brunetka. 
-Ciebie. - powiedział blondyn.- No znaczy no kochajmy się. - powiedział bez krępacji. 
-Ross. .. To chyba nie jest dobry pomysł. Ja... Ja chcę znowu chodzić na randki. - powiedziała nie pewnie. 
-Ze mną? - spytał ze zdziwieniem, a jednocześnie z nadzieją. 
-Em... No znaczy chce znaleźć miłość. Chce się zakochać. Rozumiesz? 
-Oh... Znaczy... No pewnie tak jasne, że rozumiem, ekhem. Czyli, że nici z seksu - zapytał smutno chłopak. 
-Taa... Ale możemy pośpiewać, hm? Znasz to? Today I don't feel like doping  anything... - zaśpiewała kawałek, po czym zaczęła się śmiać. 
-O boże! Ja juz nawet  nie pamięt...I just wanna lay in my bed... - zaśpiewał kawałek. Podszedł do tymczasowego łóżka Laury i położył się obok. Dziewczyna przesunęła się bliżej blondyna i oparła głowę o jego ramię. - Meet a really nice girl have some really nice sex. - zaśpiewał ponownie i spojrzał na dziewczynę. Ich spojrzenia się skrzyżowały. Ich twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Wkońcu pocałowali. Tym razem całowali się inaczej. Bardziej wkładali w te pocałunki uczucia, niż pożądanie. Z każdą chwilą pogłębiali pocałunki, aż doszło do tego, że polubili ubrania. Ross w nią wszedł, co zkwitowała jękiem. Tym razem to nie był typowy seks. Oni się wręcz kochali. Wykończeni zasnęli. Gdy było już grubo po północy Ross się przebudził i wyszedł do swojego pokoju.

Rano Ross rozmawiał z Rydel właśnie o Laurze. 
-Ale Ross! Ja widziałam jak wychodziłeś od niej z pokoju. Uciekłeś jakbyście właśnie skończyli... No wiesz... Lubisz ją i to w ten sposób. - uśmiechnęła się Rydel. 
-Nie? To moja przyjaciółka i tyle. Nie mógłbym być jej chłopakiem... Ona ma problemy z emocjami. A ja nie umiał bym ich rozwiązać.

Laura siedziała na kanapie we własnym mieszkaniu. Potem jak Ross powiedział, że ma problemy z emocjami zostawiła karteczkę z pożegnaniami i wróciła do domu. 
Blondyn próbował się do niej dodzwonić jednak, ta cały czas odrzucała. Wkońcu nie wytrzymał i pojechał do niej do domu. 
-Dlaczego nie odbierałaś? Martwiłem się o ciebie. - powiedział czule chłopak. 
-Nie słyszałeś, że mam problemy z emocjami, których nikt nie potrafi rozwiązać?! - spytała z goryczą w głosie. 
-Ale jak ty...? 
-Jake chciał mnie przeciąć na pół, więc byłam w tej skrzynce. - powiedziała zakładając ręce na pierś. 
-Ja... To powiedziałem, żeby sióstr się odczepiła. Przysięgam. - podszedł do brunetki jednak ta się odsunęła. 
-Teraz to już nie ważne.  Jaki tak spróbuję coś tym zrobić. - powiedziała i wskazała głową na drzwi. Wyszedł natomiast Laura starała się zasnąć, jednak przerwał jej dzwoniący telefon. 
-Halo? - powiedziała zaspanym głosem. - Mam Cię odebrać z lotniska?! Jest noc, cholera jasna! Dobrze, mamo juz jadę.

Była już na lotnisku, gdy nagle rozbrzmiała muzyka. Zobaczyła Ross'a z gitarą. Zaczął śpiewać.

I don't wanna be famous,
I don't wanna be if I can't be with you.
Everything I eat is tasteless,
Everything I see don't compare to you.
Paris, Monaco, and Vegas,
I'd rather stay with you.
If I had to choose!
Baby you're the greatest,
That I could ever think to lose.

And I just wanna be with you.
Yeah, I can never get enough!

Baby I'd give it all up up,
I'd give it all up, if I can't be with you
All of this stuff, sucks,
yeah all of it sucks, if I can't be with you.
And, no oscar, no grammy, no mansion in Miami.
The sun don't shine the sky ain't blue,
If I can't be with you.

I can sail around the whole world,
Still won't find a place,
As beautiful as you girl,
And really who's got time to waste?
I can't even see a future,
Without you in it, the colors start to fade,
Ain't no way I'm gonna lose ya,
Nobody in the world could ever take your place.
No, the kind you can't replace.

Yeah, I can never get enough!

Baby I'd give it all up up,
I'd give it all up, if I can't be with you
All of this stuff, sucks,
yeah all of it sucks, if I can't be with you.
And, no oscar, no grammy, no mansion in Miami.
The sun don't shine the sky ain't blue,
If I can't be with you.
If I can't be with you,
If I can't be with you.

(If I can't be with you) If I can't be with you, oh
(If I can't be with you) ooh, oh this sucks.

If I can't be with you!

All of this stuff, sucks,
yeah all of it sucks, if I can't be with you.
And, no oscar, no grammy, no mansion in Miami.
The sun don't shine the sky ain't blue,
If I can't be with you.
If I can't be with you,
If I can't be with you.
With you.

Gdy skończył stał twarzą w twarz z Lau. 
-Co ty robisz? - spytała dziewczyna. 
-Próbuje cie odzyskać.... Bo cię kocham. - powiedział i klęknął przed nią na jedno kolano. 
- Oh... Nie, nie, nie, nie, ni... 
-Cicho. Nie oświadczam co się. Jeszcze nie zwariowałem. -  zaśmiał się chłopak. - Czy znowu będziesz się do mnie odzywać? - spytał patrząc jej w oczy. 
-Wstań. - poprosiła Laura. - pod jednym warunkiem. 
-Jakim? - spytała z uśmiechem. 
-Pocałuj mnie. 
-Co? 
-Nie proszę o jakieś... Mmm... - przerwał jej pocałunkiem.

Raura szła ulicą. 
-Czyli co? Pięć randek  tak? - zapytał blondyn. 
-Na to wygląda. - powiedziała z uśmiechem. 
-Tiaa... Chrzanić to! - powiedział i wpił jej się w usta. 
_______________________________
OS jest mój na podstawie filmu. I dziękuję moje siostrze bliźniaczce DiDi. ;* nic nie słyszę xd

Do napisania ;*

5 komentarzy:

  1. Ha ha ha! Nie słyszałaś, ale mogłaś sobie wyobrazić :P
    Os. Cudo! Aż się oczy świecą! Ja sobie śpiewam Smileeeeeeeee i nie mogę przestać! Albo Szałera ;)
    No, bliźniaczka DiDi się ulatnia... Boom! I już masz męża... Puf... Wróć! Boom! I już mnie nie ma!
    O, tak lepiej!
    Narazicho Szałerze
    ~ DiDi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahha Szałer! Haha nigdy nie przestanę się z tego śmiać haha ja mam męża? Znaczy Rocky'ego to wiem... Em... O niego ci chodzi nie? Xd

      Usuń
    2. A o kogo innego Szałerze? O Rocka, o Rocka ;)

      Usuń
  2. Świetny shot :) Rozbawiłaś mnie tym kichanie Rossa :D Powiedź Rubi, że chcę drugą część shota na podstawie "Od sklepowej do królowej" ze specjalną dedykacją ^^ :D Czekam na nowe one shoty ;33

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałoby się xd Jestem na urlopie macierzyńskim, sorry bejbe :P <3

    OdpowiedzUsuń